głowa domu, głowa domu to najpopularniejsze synonimy "głowa rodziny" w tezaurusie polski. przen. osoba, na której spoczywa główna odpowiedzialność za utrzymanie rodziny; osoba, która podejmuje ważne decyzje w danej rodzinie. osoba, która w rodzinie pełni funkcje przywódcze; w tradycyjnych domostwach jest to mężczyzna (ojciec dzieci) GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 17 ] 1 2010-09-24 04:55:39 ewka244 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 6 Wiek: 27 Temat: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Witam wszytkichMoj dzisiejszy post bedzie zwiazany z partnerstwem w malzenstwie i rodzinie. Prosze napiszcie jak wy uwazacie (albo jak jest u was), kto w domu uchodzi za głowę rodziny?? praktycznie od lat bylo tak że jesli to meżczyna pracuje to i on jest glowa rodziny. Napiszcie prosze jak jest u was, jak to wygląda w praktyce, czy faceci ktorzy utrzymują rodzine maja wylaczne prawo do bycia głową rodziny we wszystkich kwestiach? Napiszcie prosze jesli któraś z Was to głowa rodziny, jak wtedy zachowuje sie facet?? 2 Odpowiedź przez Lusia85 2010-09-24 08:06:07 Lusia85 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 137 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Związek powinien opirać się na równości . Już dawno skończyły się czasy kiedy to mężczyzna był panem i decydował o wszystkim . 3 Odpowiedź przez ewka244 2010-09-24 09:18:13 ewka244 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 6 Wiek: 27 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??no wiesz Lusia nie u kazdego jest tak samo.....sa malzenstwa, pary w których jest pewien podział... 4 Odpowiedź przez niuńka26 2010-09-24 09:30:15 niuńka26 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-15 Posty: 97 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??jesli chodzi o kupno czegoś u mnie jest tak ze decydujemy razem mąż pracuje zarabia a ja siedze w domu marząc o pracy jednak jesczze nie moge bo dziecko jest za małe a nie miałby sie nim kto zająć. 5 Odpowiedź przez darinia288 2010-09-24 09:48:50 darinia288 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-28 Posty: 531 Wiek: Wiecznie Młoda :) Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? U Nas również panuje równość nie ma czegoś takiego że Ja czy Mój Mąż jest głową rodziny. Można powiedzieć że u Nas są dwie głowy Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia. 7 Odpowiedź przez Lusia85 2010-09-24 10:52:02 Lusia85 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 137 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? ewka244 napisał/a:no wiesz Lusia nie u kazdego jest tak samo.....sa malzenstwa, pary w których jest pewien podział...Ja nie mówie że nie ma takich małżeństw , tylko że w związku powinna panować równość i szacunek bo inny "układ sił" w związku często jest przyczyną wielu problemów . Nie mówie że partnerstwo w związku jest pozbawione wad ale przynajmniej daje poczucie równości i wspólnoty . 8 Odpowiedź przez syla135 2010-09-24 17:30:50 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? moze i facet jest glowa rodziny(i niech tak mysli:P) ale kobieta jest szyja ktora ta glowa kreci:)mysle ze tak jest najlepiej ze on mysli ze jest gora a tak wlasciwie kobieta nim steruje i wychodzi tak jak ona chce:Pmoj maz nie lubi podejmowac decyzje, mimo ze tylko on zarabia(ja siedze z dziecmi) to i tak oddaje cala kase i planuje wszystkie wydatki, zakupy wiesze i mniejsze, planuje gdzi ei kiedy wakacje, nawet chaltury mu umawiam kiedy i iel ma robic:P jemu dobrze, sam mowi ze on nie ma do tego glowy(kocha i mysli tylko o samochodach) i jemu jest tak dobrze. 9 Odpowiedź przez P&P 2010-09-24 17:42:21 P&P 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-01 Posty: 1,012 Wiek: 23 lata Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? A ja, wbrew apelom o róznouprawnieniu będę chciała, by mój mąż był oparciem i głową rodziny. Oczywiście wykluczając przypadek, w którym kobieta nie ma NIC do powiedzenia. Niektóre kwestie (wakacje, wychowanie dzieci) powinny spoczywać na obojgu. Umieć żyć to najrzadziej spotykana umiejętność na Wilde 10 Odpowiedź przez relacja15 2010-09-24 20:17:47 relacja15 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-07 Posty: 388 Wiek: 19 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? moj facet pracuje ja zajmuje sie domem i dzieckiem ale mimo to uwazam ze jest u nas rownosc nie ma czegos takiego zeby pewne obowiazki nalezaly do niego czy do mnie on rowniez posprzata zajmie sie czasem dzieckiem a nie mowi ze to moja dzialka za to jeste mu bardzo wdzieczna bo balam sie ze jak pojde na jego utrzymanie bedzie wypominal i czul sie Panem domu... a ja bede przynies podaj pozamiataj na szczescie on nie jest taki zarozumialy kiedy smieje sie dziecko smieje sie caly swiat 11 Odpowiedź przez a_normalna 2010-09-24 20:22:39 a_normalna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 3,025 Wiek: 22 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Stara prawda: mężczyzna jest głową rodziny, ale kobieta jest szyją 12 Odpowiedź przez cytrynaa 2010-09-24 20:23:07 cytrynaa Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-04 Posty: 87 Wiek: 25 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Mój facet jest głową naszego związku , ja jestem szyją która tą głową porusza 13 Odpowiedź przez CupraFR 2010-09-24 21:40:18 Ostatnio edytowany przez natalia1710 (2010-09-24 21:41:23) CupraFR 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: kształcę się Zarejestrowany: 2009-06-08 Posty: 3,695 Wiek: 20 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? U mnie w domu zawsze było tak, że to tata był i nadal jest głową rodziny. Bo przynosił pieniądze, bo każdy miał wobec niego respekt. W moim małżeństwie (które prędzej czy później będzie ) chciałabym, żeby to partner był głową rodziny. Aby opiekował się rodziną i aby to jego zdanie było ostatnie (oczywiście po rozmowie ze mną ). Myślę, że czułabym się pewniej i bezpieczniej gdzie to mój mąż był głową zapominajmy też o tym, że facet jest głową rodziny a kobieta szyją po to, żeby móc nią kręcić. "...w grzywie wiatr, a w kopytach magia..."ZdolniachaNapaleniecSpryciarz 14 Odpowiedź przez Realistka89 2010-09-24 23:10:27 Realistka89 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-16 Posty: 275 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Mój tato z mamą tworzą partnerskie małżeństwo. Tato odkąd pamiętam piekł ze mną ciasta, dzisiaj szorował wannę, a tydzień temu mył sufit i ściany w kuchni. Wujek, brat mamy, też pomaga swojej żonie, sprząta, pierze, odkurza, odrabia z dziećmi zadania. Moje babcie zawsze ja chciałabym w przyszlości tworzyć partnerski związek. 15 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-25 00:39:51 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna??Facetowi trzeba pokazac ze jest dla Ciebie wazny, najwazniejszy, ale trzeba tak manipulowac aby zgadzal sie z nami - a najlepiej aby na nasze pomysly sam wpadal.... wowczas malzenstwo zwiazek pracuje najlepiej! ;-) 16 Odpowiedź przez busiu 2010-09-27 10:19:21 busiu 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-06 Posty: 2,015 Odp: GŁOWA RODZINY - kobieta czy męźczyzna?? Wolę związek oparty na równości. Nie podobałaby mi się świadomość, że JEGO zdanie jest ważniejsze niż moje, i to on ma ostatnie słowo. Partnerstwo to dla mnie jedyna opcja. W taki dzień jak ten Marco Polo wyruszył do są Twoje plany na dzisiaj? Posty [ 17 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021

jest małżeństwo i rodzina. Na tym forum mężczyzna staje się mężem i ojcem, a kobieta żoną i matką. Książka B. Mierzwińskiego Mężczyzna, mąż, ojciec podejmuje problematykę mężczyzny w tej perspektywie, poszerzając jej wizję o wymiar katolickiej doktryny opartej na Bożym Objawieniu dotyczącej powołania mężczyzny.

Ks. Mariusz PohlOpiekun nr 62 Każdy, kto ma na swoim utrzymaniu rodzinę, wie, jaka to wielka odpowiedzialność. I nie chodzi tu głównie o zaspokajanie potrzeb materialnych i bytowych, lecz bardziej chyba o troskę o całokształt i spójność życia rodzinnego. Każdy mąż i ojciec chciałby tu olśnić swoich bliskich i zapewnić im możliwie najlepsze warunki do życia. Józefowi nie było to dane: był niejako skazany na ubóstwo, bezdomność i emigrację. Ale w tych wszystkich niesprzyjających okolicznościach potrafił trzeźwo i pokornie ocenić siebie i swoje możliwości, i podjąć adekwatne do tego postępowanie. W sytuacji, w której wielu współczesnych mężczyzn załamałoby się, popadając w rozpaczliwe zniechęcenie lub ucieczkę w alkoholizm, Józef nie tylko, że się nie załamał, ale z zadziwiającą skutecznością potrafił zapewnić maksimum tego, co było możliwe do osiągnięcia. Niewątpliwie wsparciem było dla niego zrozumienie i akceptacja ze strony Maryi: potrafiła się Ona cieszyć i dziękować za to, co miała, odrzucając nierealne oczekiwania. Ile rodzin odzyskałoby dziś pokój i szczęście, trzeźwo oceniając swoje możliwości i wykorzystując je w całej pełni, zamiast gonić za niespełnialnymi mrzonkami i zasypując się pretensjami. Wsparcie dla rodziny Ta troska i skuteczność św. Józefa wymagała wielkiej wytrwałości, nadziei i hartu ducha. Także współcześni ojcowie powinni być dla swoich żon i dzieci podporą i ostoją w sytuacji kryzysu czy trudności. W skrajnych przypadkach, pomimo najszczerszych chęci i zaangażowania, nie da się nieraz znaleźć natychmiastowego rozwiązania, lecz trzeba jedynie utrzymać to, co się ma i uratować nadzieję, by przetrwać jakoś trudne czasy. Ta nadzieja nie jest matką głupich, jak nam się nieraz wmawia, podsuwając zamiast konkretnego działania i zaangażowania, postawę jakoś to będzie”. Nadzieja jest niezbywalnym warunkiem życia. To, co dziś przeżywamy, jest w znacznej mierze fundamentalnym kryzysem nadziei, zapału i chęci działania. To, że jest bardzo trudno i praktycznie nic się nie da zrobić, oznacza, że ojciec powinien dodawać swoim bliskim otuchy, że powinien minimalizować duchową udrękę. Nieraz tylko to pozostaje i ta wątła nadzieja wielokrotnie wystarcza, by uratować rodzinę. Czasy ostatniej wojny dały na to wiele przykładów. Ciekawe, jak my odnaleźlibyśmy się w takich sytuacjach? W życiu jest inaczej A trzeba sobie także uświadomić, że życie bez udręk jest możliwe tylko w reklamie. Tylko tam człowiek jest zawsze zdrowy, piękny, młody, a jeśli nie, to zażywa zaraz cudowny lek, który natychmiast usuwa dolegliwość. Ale to kłamliwa propaganda i sianie złudzeń. W życiu jest inaczej. Próżno nam tęsknić za idealnymi warunkami i rozwiązaniami: są one niemożliwe. Ale właśnie dlatego nie wolno nam się dyspensować bezsilnością i wykorzystywać trudności jako wymówkę od wysiłku, że się nie opłaca, lecz tym bardziej robić to, co jest możliwe do zrobienia. Właśnie tak zawsze postępował Józef. W Betlejem najpierw zapukał do każdych drzwi, a gdy okazały się zamknięte, poszukał najprzytulniejszej i najcieplejszej zapewne groty. Nie porywał się na rozpaczliwą walkę z siepaczami Heroda - jak zapewne uczyniliby bohaterowie kina akcji, będący wzorem dla wielu przyszłych mężów i ojców - lecz wybrał nie tak może chlubne, ale na pewno jedynie skuteczne wyjście: ucieczkę. Gdy po powrocie z Egiptu spostrzegł zagrożenie w Judei ze strony Archelaosa, bez żalu zrezygnował ze swego Betlejem, by osiedlić się w dalekim Nazarecie, cieszącym się wtedy raczej nie najlepszą sławą. W każdej sytuacji dominował pragmatyzm, trzeźwe rozeznanie możliwości i podjęcie optymalnego rozwiązania. My natomiast w sytuacji, w której nie potrafimy zaimponować i wypaść idealnie, nie robimy już często nic. Może stąd tyle w nas jałowego narzekania, zniechęcenia, bezradności, wymówek i rezygnacji. Św. Józefowi śmiało moglibyśmy przypisać maksymę Marka Aureliusza, zaadaptowaną jako modlitwa ruchu Anonimowych Alkoholików. „Boże, spraw, abym zmieniał to, co zmienić mogę, bym nauczył się akceptować to, czego zmienić nie mogę i bym umiał odróżniać jedno od drugiego”. Oj, jak by się nam wszystkim przydało przyswoić sobie dogłębnie te słowa i nauczyć się postawy, którą one wyrażają. O ile lepiej zaczęłoby się dziać w naszych rodzinach i w Polsce! Wsparcie żony I jeszcze jedno: Józefowi łatwiej było przyjąć taką postawę, bo miał dobrą i mądrą żonę, która bezustannie dawała mu wsparcie i duchowe potwierdzenie słuszności drogi, którą obrał. Wiadomo, że każdy mężczyzna na pierwszym miejscu potrzebuje uznania, wdzięczności i podziwu dla swoich działań i wyników. Może zwłaszcza wtedy, gdy w porównaniu z osiągnięciami innych, nie ma jakichś wielkich powodów do dumy. Najdrobniejszy krytyczny gest czy choćby słowo wymówki ze strony żony, stanowi dla męża cios i klęskę nie do zniesienia, potrafi zachwiać poczuciem własnej wartości i godności. Dlatego tak istotne jest, by żony potrafiły patrzeć nie tylko na wymierne efekty działania, które nieraz potrafią być skromne, lecz przede wszystkim na szczerość zaangażowania i dobrych intencji. One bowiem są znakiem autentycznej służby i pełni miłości. Oby każda kobieta potrafiła to docenić.
Opisy. Film w stylu „American Beauty” i „Małej Miss” ze znakomitą muzyką Jana A.P. Kaczmarka Mieszkający w zacisznej dzielnicy City Island państwo Rizzo to najbardziej pokręcona rodzina jaką w życiu widzieliście. Wystarczy powiedzieć, że Vincent Rizzo – głowa rodziny, na co dzień strażnik więzienny – co piątek mówi
Niezwykle trudno zdefiniować w pełny sposób pojęcie "ojcostwa". Z jednej strony, jest to pojęcie pierwsze, najprostsze, którego trzeba doświadczyć w codziennym życiu, aby je zrozumieć. Z drugiej strony, jest to pojęcie bardzo złożone - ma wymiar biologiczny, społeczny, symboliczny, duchowy. Wielość wymiarów ojcostwa pokazuje, jak bardzo ważną rolę mężczyzna-ojciec pełni w rodzinie, jak ogromny wpływ ma na jej funkcjonowanie jako całości i w jak dużej mierze jego obecność (lub jej brak) oraz sposób tej obecności określa teraźniejszość i przyszłość rodziny, jej poszczególnych członków, a w szczególności - dzieci. Niestety, dzisiaj w wielu przypadkach takie wyrażenia, jak: "ojciec pełni w rodzinie bardzo ważną funkcję", "jest głową rodziny, wzorem dla dzieci, oparciem i pomocą dla żony" należałoby zamienić na:" powinien pełnić bardzo ważną funkcję", "powinien być głową rodziny, wzorem, oparciem, pomocą". Dlaczego w tej istotnej dziedzinie zbyt często "tak" zamienia się na "być może" i jakie konsekwencje może nieść taka sytuacja? Wielość wymiarów samego pojęcia "ojcostwo", złożoność tego zagadnienia, pakiet pytań związanych nie tyle z wypełnianiem, ale nawet zdefiniowaniem roli ojca w rodzinie, może skutkować poczuciem bezradności i westchnieniem z rezygnacją: "takie mamy czasy". Stąd prosta droga do stwierdzenia: "jakie czasy, tacy ojcowie, takie rodziny". Jednak to, jakie "mamy czasy", w dużej mierze zależy od nas samych, od tego, jaki tym czasom nadamy kształt. Podobnie, od nas zależy przygotowanie mężczyzny do przyjęcia roli ojca-głowy rodziny. Jak podaje prof. Krystyna Ostrowska (2000), rola ojców nie jest doceniana zarówno w życiu pojedynczych osób, jak również rodzin i całych społeczeństw. Jako przyczynę podaje przypisanie w społeczeństwie sfery emocjonalnej kobiecie, a intelektualnej mężczyźnie. A przecież odmienny rodzaj emocjonalności w żadnym razie nie oznacza jej braku. Inną, niepokojącą oznaką zapominania o roli mężczyzny-ojca jest to, że w wielu przypadkach niezwykle mało się od niego oczekuje: tylko tego, żeby powstrzymywał się od działań dla rodziny destrukcyjnych (jak nadużywanie alkoholu, przemoc fizyczna, psychiczna) oraz żeby "przynosił do domu pieniądze". Niekiedy zupełnie brak w tych oczekiwaniach czynnika dla rodziny twórczego, budującego, polepszającego relacje. Takie podejście zubaża nie tylko rodzinę jako całość, ale i samego mężczyznę, umniejsza jego powołanie do męskości i wypływające z niego powołanie do bycia ojcem. Bycie mężczyzną i bycie ojcem są z sobą nierozerwalnie związane i wzajemnie się dopełniają. Dzisiaj problem nieobecności ojców w życiu rodziny nie polega jedynie na rzeczywistej, fizycznej nieobecności wynikającej ze śmierci czy rozstania z żoną i matką dzieci, ale także na "obecności nieobecnej" (ojciec jest, a jakby go nie było). Przyczyn może być wiele, np.: zupełne poświęcenie się pracy przez ojca, samowycofanie się z życia rodziny wynikające z niedojrzałości mężczyzny do podjęcia roli męża i ojca, odsunięcie go przez pozostałą część rodziny na dalszy plan, zlekceważenie jego roli w budowaniu rodziny. Kolejna przyczyną może być zmieniający się dynamicznie model rodziny, w tym także model ojca: dawna rola "zarządcy", przewodnika rodziny i jej reprezentanta na forum społeczeństwa, osoby decydującej w ważnych dla rodziny sprawach została w dużej mierze przejęta przez kobiety. Mężczyzna niejednokrotnie sprowadzony został jedynie do roli osoby zarabiającej, zapewniającej rodzinie materialny byt (Łączkowska 2000). Warto w tym miejscu zastanowić się, jakie konsekwencje w życiu rodziny, a w szczególności dzieci może mieć nieobecność - faktyczna lub pozorna - ojca-głowy rodziny. Ciekawe spostrzeżenia znajdziemy u Dawida Blankenhorne’a, założyciela Institute for American Values i autora książki Ameryka bez ojców. W jednym z wywiadów (w: Koźmińska 2000) mówi on: "Z psychologicznego punktu widzenia dla dziecka jest to [odejście ojca od rodziny - przyp. znacznie gorsza sytuacja niż wtedy, gdy ojciec umiera. (…) Kiedy rodzic umiera, dziecko doświadcza głębokiego smutku i uczucia straty, kiedy natomiast ojciec opuszcza rodzinę, doznaje ono niepokoju i popada w samooskarżanie się". Brak ojca wpływa negatywnie na dzieci właściwie w każdym okresie ich życia, poczynając już od okresu prenatalnego (poprzez oddziaływanie na matkę). W późniejszym wieku dzieci utrata ojca w wyniku opuszczenia przez niego rodziny skutkuje dalszymi konsekwencjami na wielu poziomach: problemami z nauką, z odnalezieniem się w społeczeństwie, przyjmowaniem nadawanej roli (może to skutkować w przyszłości powieleniem ojcowskiej nieobecności), niższą samooceną niż u rówieśników z pełnych rodzin. U chłopców może nastąpić trudność w identyfikacji z własną płcią, a w dalszej perspektywie nieumiejętność podjęcia w sposób odpowiedzialny roli męża i ojca. U dziewcząt może pojawić się nieufność, wręcz wrogość wobec mężczyzn (czyniąc to świadomie lub podświadomie, stawiają sobie pytanie: skoro zawiódł mężczyzna, który w pierwszej kolejności powinien być oparciem, osobą godną zaufania, silną, jak mogę zaufać innym mężczyznom?), albo zupełnie odwrotnie: niekiedy bardzo wczesna chęć wchodzenia w coraz to nowe związki, powierzchowne relacje, nieumiejętność zawierania związków długotrwałych, głębszych, jednym słowem szukanie tego, czego nie dostała od ojca w dzieciństwie/wczesnej młodości, ale w nieodpowiedni, destrukcyjny dla niej samej sposób. Blankenhorne tak mówi o skutkach nieobecności ojca: "Szczególnie poważne są konsekwencje psychologiczne. Takie dziecko jest pozbawione fundamentu swojej tożsamości - czegoś bardzo podstawowego. (…) Uszczupla się o połowę nie tylko podstawowe źródło jego ludzkiej tożsamości, ale i źródło miłości. Dla dziewcząt ojciec jest pierwszym mężczyzną ich życia" (za: Koźmińska 2000). Nieobecność ojca dla dzieci jest jednocześnie nieobecnością męża dla żony. Tutaj także mamy do czynienia z pośrednim wpływem na dzieci: im mniej bowiem ojca, tym mniej matki. Kobieta samotnie wychowująca dzieci stara się w miarę możliwości zastąpić im ojca, ponadto poświęca się w większym wymiarze pracy zarobkowej, by zapewnić im jak najlepszy byt, niejako "za dwoje". To wszystko powoduje, że dzieci nie mając ojca, mają także "mniej matki". Jest to tym smutniejsze, że "matka (…) nie może spełnić obu ról, choćby kosztem największej ofiarności, bo role te nie dają się zamienić i nikt nie może zastąpić dziecku jednego z rodziców" (Półtawska 2000). Aby uświadomić sobie, jak dużym błędem jest pomijanie roli mężczyzny w rodzinie, warto spojrzeć na ojcostwo ludzkie jako udział w ojcostwie samego Boga - Stworzyciela i Dawcy wszelkiego życia, jako to, co czyni człowieka do Niego podobnym. Jak mówi bp. Stanisław Stefanek, "Rozważania o mężczyźnie-ojcu nie mogą być oderwane od teologii, od źródła ojcostwa, jakim jest Bóg - Ojciec" (Stefanek 2000). Tak wielkiego daru, a zarazem wielkiej odpowiedzialności nie wolno nam umniejszać i lekceważyć. W porządku życia codziennego pierwszym, najbardziej oczywistym wzorem dla chłopca czy młodego mężczyzny jest jego własny ojciec, o ile w sposób pełny i odpowiedzialny przyjmuje i wypełnia zadania przypisane roli męża i ojca. Osobisty przykład, a nie "nauczanie" o byciu dobrym ojcem jest tutaj najlepszą szkołą tego powołania. Wspomina o tym Jan Paweł II w Liście do Rodzin: "Mój ojciec był wspaniały (…). Był tak wymagający wobec siebie, że nie miał już potrzeby okazywania się wymagającym wobec syna; jego przykład wystarczał, by nauczyć dyscypliny i poczucia obowiązku". W porządku wiary pierwszym, najważniejszym i najlepszym wzorem, jaki mężczyzna dostaje do naśladowania, jest Bóg Ojciec - to Jego zdolność powoływania do istnienia, przekazywania życia, nieustanna opieka nad stworzeniem, miłość wybaczająca ma być wzorem dla wszystkich ojców. "Od Ojca Niebieskiego wzięło początek wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi. Blask tego ojcostwa opromienia wszystkich ziemskich ojców. Bez Jednego i drugiego nie byłoby na ziemi życia" (Grześkowiak 2000). I to do Niego przecież, jak podaje Pismo Święte możemy mówić: "Abba, Ojcze!". Warto przywołać w tym miejscu przykład ojca - opiekuna, którym był św. Józef. W tekście mszy o św. Józefie O felicem virum beatum Joseph czytamy: "O szczęśliwy mężu, św. Józefie, tobie dane było Boga - którego wielu królów chciało zobaczyć, a nie ujrzeli, usłyszeć, a nie usłyszeli - nie tylko widzieć i słyszeć, ale nosić na rękach, całować, odziewać i strzec". Św. Józef, będąc "jedynie" opiekunem Jezusa, mógł doświadczać radości z opieki nad Nim. Jakim więc szczęściem powinno być ojcostwo biologiczne, z którego wypływają inne jego aspekty? Pytanie tylko: czy współcześnie mężczyźni są rzeczywiście dobrze przygotowani do odpowiedzialnego podjęcia roli męża i ojca? Czy są gotowi na ofiarowanie nie tylko swoich sił fizycznych, ale i duchowych rodzinie, a więc i żonie i dzieciom? Pewną wskazówką mogą być słowa św. Ambrożego o postawie, jaką mężczyzna powinien prezentować wobec żony: "nie jesteś jej panem, lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę. Odpłać życzliwością za życzliwość, miłość wynagródź". Jak bowiem mężczyzna może szanować i darzyć miłością ojcowską dzieci (już zrodzone, poczęte, czy dopiero przyszłe), jeśli nie ma w nim tej postawy wobec żony, z którą dzieci te powoła do życia. Ważny głos w tej kwestii znajdziemy w wypowiedzi papieża Jana Pawła II (List do Rodzin): "Nie ma ojcostwa i macierzyństwa bez wspólnego rodzicielstwa. Macierzyństwo urzeczywistnia się za sprawa ojcostwa, ale też ojcostwo za sprawa macierzyństwa". Jaka powinna być dojrzała forma ojcostwa? Przede wszystkim należy odrzucić współczesny stereotyp stawiający znak równości między męskością i siłą fizyczną, oraz między wolnością i "robieniem tego, co się komu podoba". Taka postawa w oczywisty sposób nie służy rodzinie i jej stabilności. Jeszcze przed założeniem rodziny mężczyzna powinien być świadomy swojej wartości, siły (nie tylko fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej, duchowej), powinien w odpowiedzialny sposób szukać swojego powołania do bycia ojcem (czy to w rodzinie, czy w kapłaństwie), mieć zdolność do dojrzałej miłości małżeńskiej, świadomość odpowiedzialności za słabszych od siebie powierzonych jego opiece, powinien być zdolny do opiekuńczości wobec nich, a zarazem wobec kobiety, z którą kiedyś może stworzyć rodzinę. Powinien mieć naturalny odruch stawania się ciągle lepszym, stawiania sobie nowych, coraz ambitniejszych celów, których realizacja będzie miała pożyteczny wpływ na niego samego, a w przyszłości na jego rodzinę (nie można zupełnie oddawać się pracy zawodowej przy jednoczesnym zaniedbaniu obowiązków wypływających z bycia mężem i ojcem). W oczywisty sposób powinien być szczególnie otwarty na Boga jako wzór Ojca i Dawcy życia. "Dla przezwyciężenia kryzysu ojcostwa, o którym często się obecnie mówi, konieczne jest odwołanie się do ostatecznego Źródła naszego istnienia - do Boga jako Ojca. Odkrywanie ojcowskiego wizerunku Boga jest najgłębszym fundamentem, na którym winno być budowane ojcostwo naturalne" (Grześkowiak 2000). *Ewa Kubiak - absolwentka nauk teologicznych w zakresie pedagogiki, Kraków *** Bibliografia: Grześkowiak A. 2000. Blask ojcostwa, [w:] Międzynarodowy Kongres "O godność ojcostwa", Gdańsk. Jan Paweł II, List do rodzin, nr 7. Koźmińska I. 2002. Wywiad z Dawidem Blankenhornem "Bez ojców", "Niebieska Linia" nr 5. Łączkowska M. 2000. Zmiany tradycyjnego modelu rodziny, [w:] Międzynarodowy Kongres "O godność ojcostwa", Gdańsk. Ostrowska K. 2000. Psychologiczne aspekty ojcostwa, [w:] Międzynarodowy Kongres "O godność ojcostwa", Gdańsk. Półtawska W. 2000. Ojcostwo losem czy wyborem, [w:] Międzynarodowy Kongres "O godność ojcostwa", Gdańsk. Stefanek S. 2000. Zrodzony do ojcostwa, [w:] Międzynarodowy Kongres "O godność ojcostwa", Gdańsk.
Duszpasterz akademicki jako ojciec zastępczy w narracjach studentów, Realizacja ojcostwa w rodzinie rozwiedzionej, „Mój nowy tata” – obraz relacji dziecka z ojcem w rodzinie zrekonstruowanej, Wizerunek mężczyzny jako ojca w prasie kobiecej, Obraz ojca w listach do redakcji, na podstawie projektu „Powrót taty” przygotowanego Jestem zwolennikiem tezy, że mężczyzna jest głową rodziny. To mój obowiązek i moja odpowiedzialność – względem mojej żony i względem moich dzieci. Spajam i odpowiadam za moją rodzinę. Jestem pierwszy. Pierwszy na linii frontu. Żyjemy w dziwnych czasach. To czasy egoistów. Egoiści nigdy nie mieli się tak dobrze jak dziś. Oddanie się i poświęcenie, zrezygnowanie ze swoich zachcianek, na rzeczy innych ludzi nigdy nie było tak pogardzane. Własny komfort jest najważniejszy. Takie wypaczone, karykaturalne człowieczeństwo, rzuca się z obnażonymi zębami na wszelkie przejawy rezygnowania z własnych przyjemności. Średniowiecze, zaścianek, ciemnogród. Walcz o swoje, liczysz się tylko Ty, nie ma potrzeby żeby rezygnować z czegokolwiek. Słucham mojego pokolenia i cieszę się, że naszym rodzicom nikt nie wmawiał podobnych bzdur. Nasi rodzice – ludzie średniowiecza i ciemnogrodu – nie wiedzieli, że ich potrzeby są najważniejsze. Nie wiedzieli, że liczy się tylko ich komfort i rozrywka. Może dlatego potrafili stać całą noc w kolejce, żeby kupić nam świeże bułki? Może dlatego potrafili zrezygnować przez lata z wakacji, żebyśmy mogli jechać na studia? Kiedy byłem mały mój tata na urlop jechał z nami do swojego taty i gdy my śmigaliśmy po sadzie i taplaliśmy się w rzece, on od rana do wieczora ciężko pracował ze swoim tatą na polu. Phi… Co za ciemnogród, przecież mógł jechać nad morze. Mógł, ale był głową rodziny. Strasznie błądzimy jako społeczeństwo. Zabijamy to czyniło nas silnych – więzi. Kastrujemy mężczyzn. Ograbiamy sami siebie z poczucia odpowiedzialności. Kpimy z poświęcenia. Gardzimy oddaniem. Przyklaskujemy gdy słyszymy jak bardzo ktoś wypiął się na innych, jak bardzo zrobił wszystko żeby było mu wygodnie. „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.” Ewangelia Marka 9, 35. Ja się temu sprzeciwiam. Mówię nie. Nie chcę żyć w takim świecie. Nie chcę żeby tak funkcjonowała moja rodzina. Nie chcę być taką wydmuszką człowieka i podróbką mężczyzny. Bo ja jestem głową rodziny. Jestem pierwszy. Pierwszy na linii frontu. Jest mężczyzną w moim domu. Jestem sługą mojej rodziny. Dla mojej żony zrobię wszystko. Dla moich dzieci poświęcę każdą rzecz. Taka rodzina przetrwa każdą zawieruchę, bo jest zbudowana na mocnym fundamencie. Takie małżeństwo zwycięży wszystko. Tak wychowujemy nasze dzieci. Kocham ich bardziej niż siebie. Jestem głową rodziny. pozdrawiam Zuch Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz About Latest Posts Maciej Mazurek - prywatnie mąż Karoliny oraz tata Szymona, Hani i Adasia. Uzależniony od kawy, którą próbuję zastąpić yerbą, w wyniku czego piję jedno i drugie. Uważam, że świat bez Pink Floydów byłby bardzo smutny. W 2009 roku wystartował blog z autorskimi komiksami - satyra na pracę w biurze. Od 2012 zacząłem pisać na moim drugim blogu - o tym jak być facetem: tatą, mężem i geekiem naraz... Prowadzę również swoje własne studio graficzne Zuchowe Studio gdzie projektuje fajne rzeczy dla znanych marek i tych, które dopiero chcą być znane. W 2016 wszystkie moje aktywności połączyłem w jedną całość na 84% Mężczyzna jako ojciec i głowa rodziny. Zaprezentuj sylwetki wybranych bohaterów literackich. Zaprezentuj sylwetki wybranych bohaterów literackich. 84% Wigilia w moim domu. Rola taty w rodzinie na przestrzeni wieków zmieniła się w sposób znaczny. Widać to choćby po samym nazewnictwie stosowanym przez dzieci. Kiedyś Ojciec –„głowa rodziny”, do którego dzieci zwracały się właśnie w tej formie – „Ojcze”. Na początku ubiegłego wieku, najczęściej spotykaną formą był „Pan”. Dopiero kolejne lata przyniosły niejako detronizację „Pana”, a jednocześnie uczłowieczenie go i przeobrażenie w Tatę. Nazewnictwo, to oczywiście nie jedyna zmiana, ponieważ razem z nim, przeobrażeniu uległa również funkcja, jaką spełnia mężczyzna w rodzinie. Nie zawsze, nie wszędzie i nie każdemu jest łatwo pogodzić się z tym, co się dzieje, ale „machina zmian” działa i przynosi efekty. Upadek autorytetu? Pozornie może się wydawać, że mężczyzna w rodzinie stracił swoją uprzywilejowaną rolę. Kiedyś to przecież właśnie on wyznaczał kierunek i decydował o działaniach, jakie powinny być podjęte, aby cele zostały zrealizowane. Zarówno żona, jak i dzieci nie miały prawa głosu przy tych „poważnych” sprawach. Do nich należała realizacja wyznaczonych zadań. Najpierw swoje prawa wywalczyły kobiety, matki. W ślad za nimi poszli pedagodzy, psycholodzy, którzy zaczęli uświadamiać rodziców w kwestii praw dziecka. Zaczęły się potężne zmiany, trwające do dzisiaj i mające na celu wprowadzenie nie tylko do rodzin, ale również do społeczeństwa, partnerstwa. Wszyscy bowiem jesteśmy ludźmi, ani lepszymi, ani gorszymi, ale równymi. Czy w związku z tym, męski autorytet upadł? Według mnie nie. Zostało jednak dostrzeżone, że kobieta i dziecko mają również swoje potrzeby i prawo do ich realizacji. Jednocześnie wydarzyła się inna, niezwykle ważna rzecz, a mianowicie mężczyzna dostał prawo zajrzenia, a nawet wejścia do sfery zarezerwowanej dla kobiet. Otworzyła się furtka zapraszająca ojca do stania się Tatą! Współuczestnictwo Współczesny Tata nie jest wyłącznie Ojcem – głową rodziny, znacznie częściej bywa jej częścią i co ważniejsze chce nią być. Niekiedy jednak, szczególnie na początku, pojawia się problem, co właściwie może do niego należeć. Podstawowym i najważniejszym zajęciem dla świeżo upieczonego taty jest wsparcie swojej partnerki. Dzięki temu będzie ona mogła poczuć się bezpiecznie i spokojnie w nowej roli. Dalsze miesiące przyniosą rozwój roli taty, który jako przedstawiciel świata zewnętrznego zacznie „uwalniać” dziecko z jego silnej więzi z mamą. To właśnie mężczyzna swoimi działaniami, swoją aktywnością, w bezpieczny sposób pokazuje swojemu dziecku, że świat to nie tylko mama, że jest jeszcze wiele ciekawych rzeczy, miejsc, aktywności i ludzi do odkrycia. Różnorodność Tata nie jest mamą i to właśnie dzięki temu idealnie uzupełnia swoją partnerkę w tym, co razem mogą ofiarować swojemu dziecku. Z mamy strony zatem, maluch dostaje opiekę, troskę i ochronę. Od taty natomiast wyzwania z elementami rywalizacji, a czasem również przepychanki fizyczne. To wszystko sprawia, że mały człowiek uczy się współpracy, ale również walki do końca, poznaje emocje, nie tylko te przyjemne, ale również złość, a nawet agresję. To właśnie tata w naturalny sposób pomaga poznawać własne granice, a następnie je poszerzać. Warto również pamiętać, że rola ojca nie kończy się na wczesnym dzieciństwie. Nawet kiedy syn, lub córka nie są już zainteresowani wspólnymi zapasami, przepychankami, zabawami, nadal potrzebują kontaktu z rodzicami, tylko w innej formie. Przychodzi zatem czas na wspólne pogawędki, wyprawy, czy sport. Tutaj przypomina mi się przyjaciel naszej rodziny, który chcąc utrzymać kontakt ze swoim nastoletnim synem, zaczął jeździć z nim na off-roadowe rajdy. To działa! Wzór Często mówi się o dziewczynkach „córeczka tatusia”, a o chłopcach „syneczek mamusi”. Niezależnie od płci, dzieci potrzebują zarówno mamy, jak i taty. Zarówno dla córki, jak i dla syna, tata jest ogromnie ważny. Córka przegląda się w oczach swojego ojca. Kiedy dostrzega w nich akceptację, ma szansę rozwinąć w sobie poczucie własnej atrakcyjności, szacunek do własnego ciała. Dodatkowo, to właśnie tata pokazuje swojej córce, czym jest miłość, troska i szacunek ze strony mężczyzny. To dzięki temu zyskuje ona świadomość, czego może oczekiwać w swojej przyszłej relacji. Syn podobnie jak córka otrzymuje od swojego ojca, swego rodzaju „kamień węgielny” pod swoje przyszłe związki. Utożsamia się ze swoim opiekunem i na tej podstawie uczy się jak radzić sobie z wyzwaniami, jak budować relacje. Dlatego też niezmiernie ważne jest to, aby syn miał okazję i możliwość zaobserwować u swojego taty zarówno jego siłę, moc, jak i troskę, czy czułość. Niezastąpiony Kiedy zostajemy rodzicami, często dążymy do tego, aby być najlepsi, idealni. W tych swoich działaniach, warto pamiętać, co tak naprawdę jest ważne dla dziecka. Ono nie będzie patrzyło, czy zdobyliśmy odznaczenia dla super rodzica, czy skończyliśmy jakieś akademie wychowania. Dla dziecka najważniejsze jest to, aby rodzic zwyczajnie BYŁ i potrafił się zaangażować w relację z dzieckiem, czerpiąc przy tym choć odrobinę satysfakcji, czy radości. Drogi Tato, pamiętaj o tym, że dla swojego dziecka jesteś ogromnie ważny i niezastąpiony. Często wystarczy dostrzec oprócz trudności, również korzyści płynące z kontaktu z maluchem, aby rozwinąć swoje rodzicielskie skrzydła i samemu uwierzyć w swoje siły i możliwości. Jan Paweł II Adhortacja Apostolska Familiaris Consortio (Mężczyzna jako mąż i ojciec), Rzym 1981. Kodeks rodzinny i opiekuńczy, Ustawa z dnia 2 lutego 196 4r., Dz.U.2015.0.2082 – Poród z mężem ma wiele zalet. Obecność partnera u boku rodzącej zmniejsza lęk i stres, dzięki czemu poród przebiega dość sprawnie. Coraz więcej kobiet decyduje się na poród w domu z partnerem albo na tzw. poród rodzinny w szpitalu. Partner, który wspiera kobietę przy porodzie, to skarb. Otrze spocone czoło, powie ciepłe słowo, pomoże liczyć częstotliwość skurczów, przypilnuje prawidłowego oddychania podczas porodu. Partner podczas porodu daje poczucie bezpieczeństwa. Okazuje się, że przy porodach rodzinnych stosuje się mniej środków przeciwbólowych i wykonuje mniej ingerencji medycznych niż podczas normalnych porodów siłami natury. Zobacz film: "Jak przygotować się do porodu?" spis treści 1. Gotowość mężczyzny do porodu z małżonką 2. Mąż na sali porodowej 3. Wspólne rodzenie z partnerem 1. Gotowość mężczyzny do porodu z małżonką Wiele mówi się na temat pozytywnych aspektów tzw. wspólnego rodzenia. Dominuje przekonanie, że przeżycie porodu przez obu partnerów zbliża małżonków emocjonalnie i cementuje związek. Ważne jest jednak samo nastawienie mężczyzny do wspólnego porodu. Jeśli mąż nie jest gotowy psychicznie na towarzyszenie żonie przy porodzie, boi się widoku krwi i jest zestresowany, lepiej nie naciskać. Stres małżonka na pewno nie pomoże rodzącej, a może się tylko jej udzielić i utrudnić przebieg porodu. Jeśli jednak między małżonkami istnieje silna więź emocjonalna, mężczyzna jest dojrzały i ma predyspozycje psychiczne, powinien uczestniczyć w szkole rodzenia, która przygotowuje do wspólnego porodu. Dla wielu mężczyzn narodziny dziecka to moment wielkiego wzruszenia i łez radości. Gdy mężczyzna nie jest przygotowany do porodu rodzinnego, nie angażuje się w jego przebieg, tylko biernie mu się przygląda, taka obecność partnera na sali porodowej nie ma sensu i może tylko przeszkadzać i frustrować kobietę. Wtedy lepiej zrezygnować ze wspólnego rodzenia. Nic na siłę. Niestety, dość często zdarza się, że mężczyźni nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji życiowej. Gdy na świat przychodzi dziecko, mężczyzna może czuć się „przygnieciony” spadającą na niego odpowiedzialnością, rolą ojca i głowy rodziny. Uczestniczenie w porodzie czasem jest dla niego psychiczną traumą – nie bez przesady. Gdy ojciec dziecka znajduje się na sali porodowej wbrew własnej woli – zobligowany panującą „modą na wspólne rodzenie”, przymusami żony i naciskami środowiska – nie jest to dla niego sytuacja komfortowa. Na pewno nie można wtedy oczekiwać od partnera opieki i właściwej pomocy, kiedy sam nie bardzo wie, jak ma się zachować i jak powinien postępować. 2. Mąż na sali porodowej Mąż na sali porodowej, pomagający swojej partnerce, to temat dość kontrowersyjny i wywołujący skrajne opinie. Zwolenników wspólnego rodzenia jest chyba tak samo dużo, jak jego przeciwników. Niektórzy uważają, że poród to dla kobiety bardzo intymne wydarzenie w życiu i obecność męża jest w tym przypadku zbyt dużą ingerencją i „okradaniem” kobiety z tajemnicy. Ponadto, dla niektórych panów widok krwi, bólu porodowego, towarzyszące porodowi krzyki partnerki są wstrząsem. Skrajni przeciwnicy porodów rodzinnych twierdzą, że obecność mężczyzny podczas narodzin dziecka może grozić osłabnięciem namiętności i pogorszeniem relacji seksualnych między partnerami w związku. Nie chodzi tutaj o rozczulanie się nad mężczyznami i chronienie ich przed widokiem krwi, bo są tacy delikatni i wrażliwi. Mogą jeszcze zemdleć na sali i narobić wstydu. Nie o to chodzi! Nie można jednak nikogo zmusić do uczestniczenia w porodzie. Jeśli mężczyzna czuje, że nie stanie na wysokości zadania, że nie będzie dla kobiety podporą, nie powinien ulegać naciskom. Decyzja o wspólnym porodzie powinna być przemyślana i zgodnie przyjęta przez obie strony. Nie obrażaj się zatem na męża, jeśli powie ci, że na ciebie i na dziecko zaczeka za progiem sali porodowej. Tak może będzie lepiej dla was trojga. Jeśli jednak partnerzy podejmują decyzję o porodzie rodzinnym, chcą tego oboje, obecność męża może być dla kobiety bardzo pomocna i ważna psychicznie. 3. Wspólne rodzenie z partnerem Poród rodzinny dla kobiety jest wyrazem gotowości mężczyzny do bycia przy niej w trudnych chwilach życia. Przy swoim mężu kobieta czuje się bezpiecznie, pewnie – wie, że nic jej nie grozi, bo partner jest przy niej. Jeśli przyjdą bolesne skurcze, mąż będzie trzymał ją za rękę. Gdy będzie robić się jej słabo, zawoła pielęgniarkę. Gdy zapomni o prawidłowym oddechu, partner przypomni o wskazówkach ze szkoły rodzenia. Gdy na czoło wystąpią poty, wytrze wilgotną skórę chustką. Mąż jest najbliższą osobą, z którą kobieta pragnie dzielić wszystkie doświadczenia, a zwłaszcza tak wyjątkowe, jak narodziny dziecka. Jeśli partner jest przygotowany na uczestniczenie w porodzie, wie, czego może się spodziewać, nie straszne są mu krzyki rodzącej w bólach żony, wspólny poród może pomóc zrozumieć mężczyźnie, jak ogromny jest to wysiłek dla kobiety i jak wielkie przeżycie. Większość panów decydujących się na poród rodzinny jest do pomocy swoim partnerkom dobrze przygotowana. Czasami sami pytają, jak mogą ulżyć kobiecie w bólu, co mają zrobić. Niekiedy poród trwa kilkanaście godzin – wtedy partner przy boku jest naprawdę pomocny. Mąż może uczestniczyć tylko w pierwszym okresie porodu. Gdy nie chce patrzeć na parcie i krwawienie, może opuścić salę porodową. Nie wolno zmuszać partnera do porodu. Mężczyzna czujący presję nie będzie spełniał pokładanych w nim nadziei. Bierny i nieprzygotowany do porodu partner będzie tylko przestraszonym obserwatorem patrzącym na poród jak na ekstremalne widowisko i widzącym tylko jego zewnętrzną, fizjologiczną stronę. Tymczasem obecność męża na sali porodowej ma sens tylko wtedy, gdy jest on świadomy swojej roli, gdy rzeczywiście pragnie być przy żonie i już na tym etapie dojrzał do rodzicielstwa. polecamy oFfJ. 414 112 465 496 20 334 234 40 452

mężczyzna jako ojciec i głowa rodziny